Sabina Spielrein
Kiedy Sabina Spielrein trafiła na terapię do Carla Gustava Junga, kobiety nie miały prawa głosu ani w Stanach Zjednoczonych, ani we Francji, ani w Szwajcarii, w której później Sabina studiowała. Kobiety dopiero odkrywały możliwości, jakie dawały im nielicznie jeszcze przyjmujące je jeszcze uczelnie, a Nagroda Nobla, którą w 1903 roku otrzymała Maria Skłodowska – Curie, musiała tym bardziej odważnym udowodnić, że i kobiety mogą liczyć się w męskiej dotąd nauce. Matka Sabiny, córka i wnuczka rabinów z Jekaterynosławia, była dentystką, choć nigdy nie pracowała jako lekarka. Jej ojciec Mikołaj przeprowadził się z Warszawy do Rostowa, gdzie został kupcem. Dzięki jego przedsiębiorczości rodzina była zamożna. Sabina była najstarszą z piątki rodzeństwa. Kiedy zmarła jej jedyna siostra Emilia, Sabina przeszła załamanie nerwowe. Miała wtedy 18 lat. Została wysłana na leczenie do Szwajcarii i tam trafiła właśnie do Carla Gustava Junga. Na terapii okazało się, że rodzina, z której pochodziła, nie była wcale taka szczęśliwa, że ojciec bił ją, a ona z czasem miała fantazje z tym biciem związane. Jung leczył ją do końca 1904 roku, potem Sabina na własne życzenie pozostała w szpitalu na kolejne pół roku, choć nie była już poddawana terapii. Została, bo zakochała się w Jungu. Miała z nim romans, choć Jung miał szybko powiększającą rodzinę i nie chciał rozstawać się z żoną. To on zachęcił Sabinę, by zaczęła studia. Okazało się, że była bystra i zdolna. Interesowała się filozofią, religią, literaturą rosyjską i biologią, a przede wszystkim psychoanalizą. Jako jedna z pierwszych zajęła się schizofrenią. Po zakończeniu studiów w Zurichu przeprowadziła się do Monachium, gdzie zapisała się na historię sztuki, ale wkrótce przeniosła sie do Wiednia, gdzie została członkiem Wiedeńskiego Towarzystwa Psychoanalizy. W 1912 roku wyszła za mąż. Pogodziła się chyba, że nie będzie z Jungiem, a jej wybrankiem został rosyjski Żyd Paweł Sheftel. Kiedy wybuchła I wojna światowa, Sheftel wyjechał do Kijowa, by zaciągnąć się do wojska i małżonkowie spotkali się dopiero po 10 latach.
Carl Gustav Jung
Sabina nie ograniczała się do praktyki psychoanalitycznej. Chciała komponować, zaczęła pisać powieść. W 1923 roku wyjechała do Moskwy na kongres psychoanalityczny. Nie chciała zostawać w Związku Radzieckim, ale na miejscu zmieniła zdanie. W połowie lat 20. wyjechała do Rostowa nad Donem, by spotkać się z mężem. Paweł Sheftel mieszkał tam z kobietą, z którą miał córkę. Jednak zostawił ją i wrócił do Sabiny. Na świat przyszła ich druga córka. Co ciekawe, Sabina zawarła z kochanką męża układ – kobiety ustaliły, że jeśli któraś z nich przedwcześnie umrze, druga zajmie się wszystkimi trzema córkami Pawła.
Sabina była znaną lekarką, została pediatrą, publikowała na Zachodzie i prowadziła korespondencję z Jungiem i Freudem. Zginęła razem z córkami w 1942 roku w akcji, którą zorganizowała grupa operacyjna SS. Esesmani z Einsatzgruppe D zamordowali wtedy pod Rostowem blisko 27 tysięcy miejscowych Żydów.
Historia Sabiny Spielrein stała się kanwą sztuki, którą w 2002 roku napisał Chrisopher Hampton. To doświadczony scenarzysta i dramaturg, współpracownik Stephena Frearsa, stojący za sukcesem jego filmu „Niebezpieczne związki”. Obraz powstał na podstawie jego sztuki, napisanej dla Royal Shakespear Company.
Rafał Królikowski i Martyna Kowalik, źr. mat. prasowe
Sztuka Hamptona o związku Sabiny Spielrein i Carla Gustava Junga pokazywana jest teraz w Teatrze na Woli, gdzie miała premierę 4 grudnia. Reżyserii podjęła się Agnieszka Lipiec- Wróblewska. W roli Sabiny wystąpiła Martyna Kowalik, w roli Junga – Rafał Królikowski. Kowalik jako Sabina Spielrein jest bardzo intensywna, Królikowski jako Jung – oszczędny. Sztuka w reżyserii Lipiec-Wróblewskiej jest pełna emocji. Przez dwie godziny uczestniczymy w ciągłej psychoanalizie, którą bohaterowie dokonują na sobie wzajemnie, bo postaci pojawia się w tej historii więcej. Nawet Jung z Freudem dokonują wzajemnej psychoanalizy i to wcale nie jest łatwy proces. Wychodząc z teatru zastanawiałam się, czy przypadkiem nie jest tak, że wszyscy wymagamy opieki psychiatry.



