Mało
jest chyba osób, które nie znają nazwiska Louis Armstrong. Mistrz
trąbki, wokalista o nie najpiękniejszym, ale bardzo charakterystycznym
głosie, obdarzony nadzwyczajną charyzmą i wyjątkowym uśmiechem
gwiazdor jazzu. A wszystko to zamykało się w jednym słowie –
Satchmo.
jest chyba osób, które nie znają nazwiska Louis Armstrong. Mistrz
trąbki, wokalista o nie najpiękniejszym, ale bardzo charakterystycznym
głosie, obdarzony nadzwyczajną charyzmą i wyjątkowym uśmiechem
gwiazdor jazzu. A wszystko to zamykało się w jednym słowie –
Satchmo.
Napisano
o nim chyba już wszystko. O jego karierze, o sposobie gry na trąbce
i o tym, jak śpiewał scatem, czyli nie używając słów. Zwykle
jednak mało mówi się o jego początkach, o tym, w jakich warunkach
wyrósł i co przeżył zanim zaśpiewał „What a Wonderful World”.
o nim chyba już wszystko. O jego karierze, o sposobie gry na trąbce
i o tym, jak śpiewał scatem, czyli nie używając słów. Zwykle
jednak mało mówi się o jego początkach, o tym, w jakich warunkach
wyrósł i co przeżył zanim zaśpiewał „What a Wonderful World”.
Trudne
warunki, w których się wzrasta, mogą pomóc, dać siłę, nauczyć
przezwyciężania trudności. Mogą też sprawić, że świat nigdy
nie stanie się miejscem przyjaznym, jak było w przypadku Edith
Piaf. Armstrong z trudnego początku zrobił właściwy użytek.
warunki, w których się wzrasta, mogą pomóc, dać siłę, nauczyć
przezwyciężania trudności. Mogą też sprawić, że świat nigdy
nie stanie się miejscem przyjaznym, jak było w przypadku Edith
Piaf. Armstrong z trudnego początku zrobił właściwy użytek.
Urodził
się 4 sierpnia 1901 roku. Przyszedł na świat w bardzo biednej
rodzinie, jego przodkowie byli niewolnikami. Ojciec opuścił
rodzinę, gdy Louis był dzieckiem. Matka oddała go pod opiekę
rodzinie, sama zarabiała na życie jako prostytutka. Zresztą, gdy
Louis trochę podrósł, przesiadywał w podejrzanych tancbudach w
dzielnicy, w której mieszkał. Aby zarobić na życie, rozwoził
węgiel, śpiewał na ulicy, pracował też u rodziny Karnofskych,
Żydów pochodzących z Litwy. Całe życie doceniał to, ile zrobili
dla czarnego chłopaka, którego nie tylko zatrudnili, ale i przyjęli
do swojej rodziny. Dzięki nim kupił też swój pierwszy instrument.
Podobno do końca życia nosił na szyi Gwiazdę Dawida.
się 4 sierpnia 1901 roku. Przyszedł na świat w bardzo biednej
rodzinie, jego przodkowie byli niewolnikami. Ojciec opuścił
rodzinę, gdy Louis był dzieckiem. Matka oddała go pod opiekę
rodzinie, sama zarabiała na życie jako prostytutka. Zresztą, gdy
Louis trochę podrósł, przesiadywał w podejrzanych tancbudach w
dzielnicy, w której mieszkał. Aby zarobić na życie, rozwoził
węgiel, śpiewał na ulicy, pracował też u rodziny Karnofskych,
Żydów pochodzących z Litwy. Całe życie doceniał to, ile zrobili
dla czarnego chłopaka, którego nie tylko zatrudnili, ale i przyjęli
do swojej rodziny. Dzięki nim kupił też swój pierwszy instrument.
Podobno do końca życia nosił na szyi Gwiazdę Dawida.
Naukę
gry na kornecie rozpoczął w poprawczaku, gdzie trafiał
kilkakrotnie. Poznał tam Petera Daviesa, nauczyciela, który uważał,
że stojącemu u progu zapewne przestępczego życia wychowankowi,
dobrze zrobi dyscyplina, której wymaga muzyka. Okazało się, że
miał rację. Wkrótce Armstrong został liderem zespołu, który
grał na ulicach Nowego Orleanu. Kiedy wyszedł z poprawczaka, dostał
pierwszą pracę jako muzyk. Miał dopiero czternaście lat. Fate
Marable, legendarny lider grup grających na statkach pływających
po Missisipi, dostrzegł jego talent do improwizacji. O pracy na
Missisipi Armstrong mówił, że była najlepszym uniwersytetem. Z
rzecznych bocznokołowców na południu trafił do Chicago, kiedy
miał lat dwadzieścia. W Chicago doczekał się swojej pierwszej
łazienki… W Chicago zaczęła się też jego wielka kariera. Ale
do Nowego Orleanu wracał, nie zapominał o miejscu, w którym się
wychował. „Zawsze kiedy zamykam oczy i gram na mojej trąbce –
mówił – mam przed oczami stary, dobry Nowy Orlean. Dał mi coś,
co sprawia, że mam po co żyć”.
Louis Armstrong zmarł 6 lipca 1971 roku.
gry na kornecie rozpoczął w poprawczaku, gdzie trafiał
kilkakrotnie. Poznał tam Petera Daviesa, nauczyciela, który uważał,
że stojącemu u progu zapewne przestępczego życia wychowankowi,
dobrze zrobi dyscyplina, której wymaga muzyka. Okazało się, że
miał rację. Wkrótce Armstrong został liderem zespołu, który
grał na ulicach Nowego Orleanu. Kiedy wyszedł z poprawczaka, dostał
pierwszą pracę jako muzyk. Miał dopiero czternaście lat. Fate
Marable, legendarny lider grup grających na statkach pływających
po Missisipi, dostrzegł jego talent do improwizacji. O pracy na
Missisipi Armstrong mówił, że była najlepszym uniwersytetem. Z
rzecznych bocznokołowców na południu trafił do Chicago, kiedy
miał lat dwadzieścia. W Chicago doczekał się swojej pierwszej
łazienki… W Chicago zaczęła się też jego wielka kariera. Ale
do Nowego Orleanu wracał, nie zapominał o miejscu, w którym się
wychował. „Zawsze kiedy zamykam oczy i gram na mojej trąbce –
mówił – mam przed oczami stary, dobry Nowy Orlean. Dał mi coś,
co sprawia, że mam po co żyć”.
Louis Armstrong zmarł 6 lipca 1971 roku.