Wystawa w Fotoplastikonie warszawskim

  
   „(…) stała założona przez p. Popiela filia międzynarodowego „Fotoplastikonu”, czyli stała, co tydzień zmieniająca się wystawa plastyczna wszelkich krajobrazowych, architektonicznych itp. osobliwości ziemi. Całość zbiorów „Fotoplastikonu” (wciąż zresztą uzupełnianych) składa się z 500 serii, każda po 48 klusz, które obiegają kolejno wszystkie filie i co tygodnia zmieniają w nich wystawę” – przeczytali w 1902 roku czytelnicy Kuriera Warszawskiego. Fotoplastikony w Warszawie pojawiły się z końcem XIX wieku, zaś historia tzw. salonów stereoskopowych sięgała lat 60. XIX wieku, kiedy skonstruowano pierwsze urządzenia do prezentacji fotografii trójwymiarowych. W latach 80. udoskonalono wynalazek Aloisa Polaneckyego i pojawiły się fotoplastikony, które nazywano też Kaiser-Panoramą (taki oryginalny fotoplastikon Augusta Fuhrmanna można zobaczyć w Łodzi, i tak, tam kręcono sceny z Vabanku)
       Fotoplastikon warszawski ma grubo ponad 100 lat. Kiedy powstawał, w szkołach lekcje prowadzono w języku rosyjskim, Warszawa była prowincjonalnym miastem na zachodniej rubieży carskiej Rosji, a w mieście rezydował jenerał-gubernator Czertkow, który miał pilnować, by narwani Polacy nie wywołali kolejnego powstania. W Warszawie właśnie otwarto Hotel Bristol, kilka dni wcześniej zaczęła działać Filharmonia warszawska, którą kierował Emil Młynarski. Dzięki otwartej w 1904 roku Elektrowni Powiśle miasto zaczęto elektryfikować, wkrótce na ulicach pojawiły się elektryczne latarnie. 
    Dziś Fotoplastikon warszawski to atrakcja sama w sobie. Jednak nie stał się wyłącznie muzealnym eksponatem. W oficynie kamienicy w Alejach Jerozolimskich urządzane są wystawy Przez cały sierpień można wybrać się na wystawę, która prezentuje 48 zdjęć (w trójwymiarze) z czasów okupacji. Warszawa polska, żydowska i niemiecka. Wojna podzieliła ludzi na lepszych i gorszych z racji samego pochodzenia, wprowadzono ustawy norymberskie, które dały rasowej segregacji podstawę prawną. Z ludzi wydobyła to, co najlepsze i to, co najgorsze. W miejscach takich, jak Fotoplastikon, w którym można poczuć się jak w prawdziwej maszynie czasu, przenoszącej do Warszawy sprzed wieku, jest okazja, by się na chwilę zatrzymać i nie tylko zajrzeć do wnętrza fotoplastikonowej machiny, ale pomyśleć też o współczesności, by ta w przyszłości nie poprowadziła do powtórki podziałów, które widać na zdjęciach. 

  

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *