Historia jednej piosenki… Zegarmistrz światła

Tym
razem piosenka polska, przejmująca, brawurowa, z niezwykle malarskim
tekstem. Liczy już sobie 48 lat. W 1972 roku zaśpiewał ją na X
Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu Tadeusz Woźniak i
wyśpiewał nią sobie główną nagrodę. A zaczęło się od
niewinnego spotkania artysty z autorem tekstu Bogdanem Chorażukiem.
Tadeusz Woźniak zagrał krótki temat i powiedział, by poeta
spróbował do tego napisać jakiś tekst. Następnego dnia, jak
wspominał artysta, zdażyła się rzecz niesłychana. Bogdan
Chorążuk przyniósł do jednej melodii dziesięć różnych
tekstów. „
Wybrałem
wiersz zatytułowany „Z dobrych przeczuć” i taki był
początek mojej współpracy z Bogdanem Chorążukiem”
 – mówił Tadeusz Woźniak. 
Niebawem
okazało się, że Bogdan Chorążuk ma szuflady pełne wierszy.
Zaczęło się od ich lektury, przymierzana do nich muzyki. 
Owocem
tej pracy były między innymi piosenki „Mój czas” i 
„Z pragnienia w pragnienie”. Obydwie dotykały spraw czasu
i, jak wspominał kompozytor, 

się prosiły, żeby jakoś je domknąć, spuentować, by powstał
tryptyk o czasie. Tadeusz Woźniak złożył więc zamówienie
Chorążuka,
prosząc go o coś poważniejszego. Po kilku dniach poeta
przyniósł „Zegarmistrza światła”.


Ten
utwór miał być krótkim epilogiem, wykonywanym kameralnie
z towarzyszeniem gitary. I nie wiadomo, czy tak by nie
pozostało, gdyby nie pojawił się Henryk Wojciechowski. Kompozytor
muzyk, aranżer, wtedy kierownik muzyczny zespołu Alibabki. „Szkoda
tego na dwuzwrotkową balladę”, powiedział, twierdząc, że to
materiał nadający się na coś większego. Przekonał do tego
Tadeusza Woźniaka, zaaranżował całość z rozmachem i oto
powstało coś w rodzaju mini-oratorium. Zaangażowano dużą
orkiestrę z rozbudowaną sekcją instrumentów dętych
i brawurowo brzmiące 
Alibabki.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *