Obejrzałam… W głębi lasu

Letni obóz, pierwsze miłości, wakacyjna atmosfera i poczwórne morderstwo. Tak zaczyna się historia, którą opowiadają w serialu Netflixa Leszek Dawid i Bartosz Konopka. Dwaj znakomici filmowi twórcy stworzyli świetny serial.
W głębi lasu to ekranizacja powieści Harlana Cobena. Książki nie znam, więc trudno mi ocenić to, jak historia, która w oryginale wydarzyła się na amerykańskim obozie, ma się do polskiego serialu. Podobno pisarz jest zadowolony.

Wszystko zatem zaczyna się sielankowo. Wakacje, las, wieczorne ogniska i pierwsze emocje rodzące się między nastoletnimi uczestnikami obozu. Większość z nas ma wspomnienia z podobnych imprez, więc od razu angazujemy się emocjonalnie w oglądaną historię. Choć w pierwszym odcinku, mam wrażenie, za dużo czasu przeznaczono na budowanie tej sielankowej atmosfery, bowiem to, co wydarzyło się na obozie, jest tylko wspomnieniem sprzed ćwierćwiecza, a rozwiązanie zagadki to już czasy współczesne. A tu ci sami bohaterowie, już nie młodzi i z nadzieją spoglądający we własną przyszłość, a ludzie z pokładami przeżytych emocji, nie zawsze tylko dobrych i budujących. Postacią centralną jest Paweł, na obozie opiekun, współcześnie prokurator. To on pomógł przed laty wskazać mordercę, to on dzisiaj staje się obiektem intrygi, która ma doprowadzić do jego upadku. Choć w filmie nie znalazłam odpowiedzi, dlaczego tak naprawdę po latach ktoś miałby nastawać na prokuratorstką reputację, to w niczym nie przeszkadza emocjonować się wydarzeniami, które śledzimy w serialu.
Morderstwo sprzed lat, nie do końca wyjaśnione, bo w lesie odnaleziono tylko dwa ciała, a ofiary były cztery, to główna oś intrygi. Wokół niej zbudowane są kolejne zagadki, zarówno w historii sprzed lat, jak i tej współczesnej. Bo oto okazuje się, że ilość ofiar była zupełnie inna niż to się wszystkim wydawało, że matka Pawła wcale nie była wyrodną rodzicielką, która zamiast rozpaczać po utracie córki i ratować relację z synem wolała zatopić się w romansie z kolegą z pracy, że ten, który zamordował, faktycznie zamordował, ale nie był jedyny. Do tego dochodzi jeszcze drugi wątek, który skutecznie utrudnia życie prokuratorowi. Konflikt z dziennikarzem-celebrytą, który próbuje uchronić syna przed oskarżeniem o gwałt, ale środki, którymi to robi, nie są ani uczciwe, ani eleganckie, prowadzi do dymisji prokuratora i wzięcia przez niego winy za to, czego nie zrobił. Wiele jest więc wątków, ale wszystkie ostatecznie wiążą się z główną zagadką, która każe bohaterom wracać do lasu, niemego świadka wydarzeń sprzed lat.

W głównej roli prokuratora Kopińskiego wystąpił Grzegorz Damięcki. Dla mnie sugestywny i intensywny emocjonalnie, choć emocje zwykle skrywa pod maską umiarkowanej powściągliwości. W środku chłopiec, który nie może wybaczyć matce, że go zostawiła, całe życie poszukujący utraconej siostry. Jednocześnie prawy prokurator, odpowiedzialny i dociekający sprawiedliwości. Obok niego Agnieszka Grochowska, młodzieńcza miłość, dziś wykładowczyni, silna i niezależna kobieta. W drugoplanowych rolach dla mnie świetni Dorota Kolak jako szefowa Pawła Kopińskiego w prokuraturze, Cezary Pazura jako dziennikarz-prześladowca i  Arkadiusz Jakubik jako komisarz Jork, który prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa dokonanego współcześnie.
Fabuła serialu utkana jest z wielu wątków, które układają się w logiczną, nierozerwalną opowieść. Historia, choć opowiadana dość leniwie, z intrygującymi zdjęciami operatora Pawła Flisa, trzyma w napięciu, a rozwiązanie zagadki nie jest oczywiste. I jedno tylko nie daje mi spokoju – jak to możliwe, że pensjonariusz domu opieki miał przy sobie bron?

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *