Siódma funkcja języka

Właściwie mam z tą powieścią kłopot. Momentami zachwycała, momentami irytowała do tego stopnia, że odkładałam ją na półkę, sięgając po coś zupełnie odmiennego. 

Filozoficzna bomba, semiologiczna petarda, językowy majstersztyk. To z opisu wydawcy. Językowy majstersztyk? Z pewnością, gdy sięgnie się do scen oratorskich pojedynków. Semiologiczna petarda? Momentami raczej wykład z semiologii, trochę przydługi jak na powieść kryminalną. Filozoficzna bomba? Na pewno powieść spiskowa z wielkimi filozofami i semiologami w rolach głównych. Foulcault, Derrida, jest tu nawet Umberto Eco we własnej osobie.
Pomysł wydał mi się świetny. Punktem wyjścia dla zagadki kryminalnej jest śmierć Rolanda Barthes’a, krytyka literackiego i pisarza, teoretyka semiologii, a także pianisty i kompozytora, choć to jego praca naukowa, a nie artystyczna przyniosła mu sławę. Barthes został potrącony przez ciężarówkę. Zmarł miesiąc później. Dla Laurenta Bineta, autora zekranizowanej książki HHhH. Zamach na kata Pragi, za którą otrzymał nagrodę Gouncourtów, ta przypadkowa śmierć stała się zaczątkiem intelektualno-kryminalnej spekulacji, którą zawarł właśnie w Siódmej funkcji języka
Czy Barthes zginął w banalnym wypadku? Czy może został w ten sposób usunięty, a za jego zabójstwem stały służby specjalne Bułgarii, za którymi stały jeszcze inne służby specjalne – przypomnijmy, rzecz dzieje się w 1980 roku. 
Binet zdaje się bawić konwencją kryminalną, ale szybko zmienia tonm momentami wpadając w mentorski język wykładowcy uniwersyteckiego (którym zresztą jest). Książka balansuje między opowieścią kryminalną a filozoficznym wykładem, który, niestety, rozmywa rytm historii kryminalnej. 
Bardzo spodobał mi się pomysł, by wzorem Umberto Eco głównym elementem układanki uczynić język, a raczej wiarę w jego moc. To owa mityczna, pożądana przez wszystkich siódma funkcja języka, która może zdobyć świat skuteczniej niż broń atomowa. To ona daje zwycięską przewagę politykom i pozwala zapanować nad umysłami terrorystów z Czerwonych Brygad i mafiosów z Camorry. To ona daje taką władzę, że trudno się dziwić, iż za magiczną formułą uganiają się służby specjalne i pragnący posiąść rząd dusz filozofowie. 
Zagadkę śmierci Barthes’a usiłuje rozwiązać komisarz Jacques Bayard. To sprawny policjant, choć początkowo dość nierozgarnięty, zwłaszcza w kwestiach filozoficzno-językoznawczych. By podołać intelektualnemu wyzwaniu dobiera sobie swego doktora Watsona, a raczej doktoranta Simona, który ma mu pomóc w zrozumieniu struktur strukturalizmu i języka językoznawców, tworzących zamknięte koło skupionych na własnej pracy dziwologów. 
Książka została nominowana do Międzynarodowej Nagrody Bookera. Z pewnością porwała swoją intelektualną podbudową, filozoficznym kontekstem i błyskotliwym językiem. Jednak czytając ją zastanawiałam się, czy nie wolę sięgać po teksty samych bohaterów książki, a nie w kryminale czytać o ich intelektualnych i seksualnych ekscesach. Bo od mocnego języka Binet także nie stroni.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *