Tytuł – trudna sprawa

       Tytuł książki. Od niego w dużej mierze zależy to, czy czytelnik po nią sięgnie. Czy zaintryguje, zaciekawi, sprawi, że ktoś zupełnie nie związany z autorem (bo najbliższych, wiadomo, do czytania tego, co napisaliśmy, przekonać dużo łatwiej) postanowi zainwestować czas i pieniądze w nasze ukochane, wypieszczone, literackie dziecko. Dobry tytuł elektryzuje, wywołuje w czytelniku określone emocje, od razu, nim jeszcze otworzy książkę, określi, czy podejdzie do niej z sympatią i zaufaniem, czy też z dystansem i wahaniem.

       Czasem tytuły mogą naprowadzać na fałszywy trop, choć same w sobie brzmią chwytliwie. Kiedy George Orwell wysłał do wydawnictwa „Folwark zwierzęcy”, odpowiedziano mu uprzejmie: – W tej chwili książek o zwierzętach nie potrzebujemy. Czy ktoś to w ogóle w wydawnictwie przeczytał?
       Są tytuły, które brzmią świetnie, choć książka rozczarowuje. Zwabiły mnie w ten sposób „Psy z Rygi”. Prawda, że fantastyczny tytuł? Ale w Rydze to chyba Hennig Mankell, którego zresztą uwielbiam za postać Wallandera, nigdy nie był.
       Jednym z moich ulubionych tytułów jest „Nieznośna lekkość bytu”. Cudowne połączenie słów i fantastyczna gra tytułu z treścią książki. „Śmierć pięknych saren” – wiem, że to znakomita książka, ale ciągle nie mogę się do niej zabrać. Czasem tytuły wydają się zupełnie nieodpowiednie, a jednak stają się tytułami – jak „Na brzegu Piedry usiadłam i płakałam”. Długaśne i bez czytania może spowodowac depresję. A jednak…

       Czytam w tej chwili dwie książki i oba tytuły bardzo mi się podobają. „Morderstwo i cała reszta” – tytuł w stylu Joanny Chmielewskiej i „Dżoker”, intrygująco i tajemniczo. I sama też myślę nad tytułem, który czasem po prostu wpadnie do głowy,  a czasem męczy i męczy, ale żaden nie zadowala. Bo bywa tak, że pierwsza próba okazuje się strzałem w dziesiątkę, a czasem myśli autor, redaktor i połowa znajomych. A co z tego wyniknie? No, cóż. To się wkrótce okaże.

5 komentarzy

  1. Bardzo lubię tytuły długie, w stylu "historia o pewnych poszukiwaniach i co z tego potem wynikło", albo "o szewcu, który słoniom buty szył" i tym podobne idiotyzmy, bo pobudzają mnie do bujania w obłokach i tłumaczą dlaczego nie zapamiętałam tytułu 😉

  2. Ha ha! To też jest pomysł :)))

  3. Bardzo trafnie Pani Izabelo. Tytuł jest esencją książki. Meritum i kierunkiem, jaki siedzi nam w głowie podczas czytania. I słuszne uwagi – czasami kompletnie nietrafiony, czasami porywający, a czasami no właśnie…. Jedno jest pewne, często to tytuł właśnie przesądza o wyborze danej pozycji. No cóż…. też mam z tym nie lada problem. Jak wymyślić tytuł, który będzie właśnie tym.
    Pozdrawiam, Pani Izabelo. Z przyjemnością do Pani zaglądam 🙂
    Aga.

  4. Tak, tytuł to ważna sprawa. Równie ważna jest okładka. I chociaż nie ocenia się książki po okładce właśnie, to razem z tytułem może ona zadecydować, czy sięgniemy po daną książkę, czy nie. Trzymam kciuki za dobry tytuł! Pozdrawiam serdecznie 🙂

  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *