Ciepły, wrześniowy wieczór, centrum Warszawy. Pół godziny przed rozpoczęciem spektaklu foyer już pełne oczekujących na to, co niebawem będzie się działo na scenie Teatru Polonia.

„Moja mama Janis” to spektakl, którego premiera odbyła się w 2005 roku. Wtedy Jolanta Litwin-Sarzyńska po raz pierwszy wyszła na scenę, by zaśpiewać przetłumaczone przez Daniela Wyszogrodzkiego utwory Janis Joplin. Ale przedstawienie w żadnym razie nie jest tylko recitalem wokalnym, choć mnóstwo w nim muzyki, a aktorce na scenie towarzyszy zespół akompaniujący jej na żywo. Spektakl „Moja mama Janis” należałoby określić mianem monodramu muzycznego, bo obok muzyki ważna jest też historia jego bohaterki Joanny, historia samej Jolanty Litwin-Sarzyńskiej, historia Janis Joplin i historia wielu, wielu innych dziewczyn, które kiedyś zapragnęły stanąć na scenie i zaśpiewać, zagrać, zabłysnąć, jednym słowem postanowiły zostać artystką. Choć podobna „żadna szanująca się kobieta nie zostaje piosenkarką, jeśli nie musi”, jak mówi Joanna na samym jego początku spektaklu.
źródło: Teatr Polonia
Jolanta Litwin-Sarzyńska jest w tym spektaklu pełna niesłychanej ekspresji, brawurowo śpiewa i z łatwością balansuje między ironią a nostalgią, które towarzyszą historii życia jej bohaterki. Komentarzem są piosenki Janis Joplin – jest i „Mercedes Benz”, jest „Ja i Bobby McGee”, jest i szereg innych. Jednak aktorka robi to po swojemu i, cóż, robi to po prostu świetnie. Ma też wyjątkowy dar nawiązywania kontaktu z publicznością. Tu nie było mowy o czwartej ścianie Stanisławskiego – Jolanta Litwin-Sarzyńska schodziła ze sceny wielokrotnie, rozmawiała z widzami, których udało się jej nawet skłonić do wspólnego śpiewu. Nic dziwnego, że publiczność, najpierw nieco spłoszona mikrofonem, który nagle powędrował do jej rąk, potem zgotowała aktorce i muzykom owację na stojąco.

Spektakl gorąco polecam. Jest też płyta, na której znalazły się piosenki Janis Joplin w wykonaniu Jolanty Litwin-Sarzyńskiej, nie oddaje jednak w pełni tego, co aktorka prezentuje w czasie trwającego dwie godziny spektaklu. Niektóre piosenki opatrzone są, co prawda, komentarzem pochodzącym z monodramu, jednak dopiero połączenie muzyki z tym, co dzieje się na scenie, stanowi całość tej historii.