Właściwie to nie wiem, co jest w tej płycie najlepszego. Muzyka? Teksty? Wykonanie? Czy może zaangażowanie, które leży za jej zrealizowaniem?
Zacznijmy od początku. A na początku było słowo, wiadomo. Tu słów jest mnóstwo, a każde świetne, trafione, nie wydumane, dokładnie takie, jak powinno być. Trudno się jednak dziwić, skoro za słowa odpowiada Grzegorz Wasowski. Dziennikarz radiowy – to ważne, bo radio bardzo wyczula na słowa – ale przede wszystkim syn Jerzego Wasowskiego, wychowany w klimacie Kabaretu Starszych Panów, w kulturze słowa, która dziś jest już niemal mglistym wspomnieniem, bo kto jeszcze posługuje się takim językiem. A szkoda, bo warto. Dziś dzień bez przekleństw. O, gdybyśmy przeklinali, jak bohaterowie Kabaretu! Gdybyśmy zwracali uwagę na słowa, które z siebie wyrzucamy, gdybyśmy stali się na nie bardziej wrażliwi i doceniali język, którym się posługujemy. Nie najłatwiejszy, ale za to przebogaty. Grzegorz Wasowski potrafi z niego korzystać. Gdy pisze „do głowy swing mi w mig uderza, gdy w palcach moich burczy bas” i „Głęboka studzienka, w studzience Irenka sobie na dnie leży w wilgotnej odzieży, aż się nie chce wierzyć”, i gdy tworzy tytuły, jak „Czarta noga czu czu” czy „Tnę, tnę, tnę, czyli kariera damskiego fryzjera”.
Podobno Grzegorz Wasowski długo wzbraniał się przed stworzeniem tej płyty, bo któż mógłby napisać muzykę dorównującą kompozycjom Jerzego Wasowskiego… Padło na Macieja Małeckiego, kompozytora wszechstronnego, który ma w swoim dorobku zarówno utwory poważne, jak i mniej poważne, symfonie, sonaty, koncerty, ale i piosenki, muzykę filmową (to on napisał muzykę do seriali „Szaleństwo Majki Skowron”i „Znak orła”) i teatralną. Jego kompozycje śpiewali Danuta Rinn i Joanna Rawik, Zbigniew Wodecki i Łucja Prus. A na płycie „Marmolada na księżycu” zaśpiewał Grzegorz Małecki.
źr. Polskie Radio
Aktor Teatru Narodowego, laureat Feliksa Warszawskiego za rolę Edka w „Tangu” Mrożka. O tym, że Grzegorz Małecki (zbieżność nazwisk wcale nie jest przypadkowa) jest znakomitym aktorem, wiedziałam. Teraz okazało się, że jest także znakomitym wokalistą. W jego interpretacjach teksty Grzegorza Wasowskiego stają się jeszcze bardziej wyraziste. Aktor nie próbuje naśladować interpretacji z Kabaretu Starszych Panów, ale cała płyta bez wątpienia jest utrzymana w tamtym klimacie.
Na koniec trzeba jeszcze zaznaczyć, że nagrano ją z udziałem Polskiej Orkiestry Radiowej pod kierunkiem Piotra Komorowskiego, a wydała Fundacja Wasowskich, która fantastycznie propaguje tradycję Starszych Panów, przywracając tamtą kulturę i tamtą świadomość pięknej polszczyzny.


Kabaret Starszych Panow byl w moim zyciu "od zawsze". Ogladany w malym odbiorniku tv "Turkus". Siedzielismy na krzeslach (tylko Tato mial okazaly fotel :)i nic wkolo nie istnialo. Tam poznalam i pokochalam. wszystkich wspanialych aktorow, ktorzy przewineli sie u Starszych Panow.
To wspaniale, ze nie tylko mozemy wspominac tamte utwory i ich wykonawcow, ale za sprawa, przede wszystkim trzem, calkiem nie starszym panom, mozemy pozostac w tej niebywale cieplej, dowcipnej atmosferze.
Ktos bardzo trafnie powiedzial, ze atmosfera Kabaretow panow Przybory i Wasowskiego byla bardzo pogodna. Przyjazna ludziom. I to jest wlasnie urok i sila tych utworow, sa ponadczasowe.
Dlatego tak milo sie ich slucha, zwlaszcza w obecnych czasach.
Tak, atmosfera Kabaretów była pogodna, dowcipna i inteligentna. I wszyscy chcieli je oglądać. Chociaż nikt w nich nie jeździł na łyżwach;) Mam nadzieję, że płyty takie,jak ta, udowadniają, że nadal lubimy nie tylko ludyczną, ale i inteligentną rozrywkę.