Muzyczna Warszawa

   Urodziłam się i wychowałam w Gdańsku. Choć wyjechałam wiele lat temu, nigdy nie miałam poczucia, że opuściłam to miasto. Dawno temu marzyłam, żeby napisać książkę, której akcja rozgrywałaby się w Gdańsku. Po latach udało mi się to marzenie zrealizować. Zaczęłam poznawać historię mojego miasta i pokochałam je jeszcze mocniej. Ale moja codzienność to Warszawa. Tu skończyłam studia, tu zaczęłam pracę i tu ułożyłam sobie życie. Na spotkaniach autorskich często pada pytanie dlaczego wybrałam Warszawę. Kiedy się nad tym zastanawiam, wydaje mi się, że to Warszawa wybrała mnie, a ja nie miałam wiele do gadania. Tu były wymarzone studia, tu była wymarzona praca. Poza tym trzeba było zacisnąć zęby i nie marudzić. Ale bardzo długo Warszawy nie lubiłam. Za duża, za głośna, za tłoczna. No, i nie ma morza…
   I znowu Warszawa zdecydowała za mnie. Zaczęłam pracować przy projekcie, który był związany z miastem i jego historią ukazaną w bardzo różnych aspektach. Poznałam przewodniczkę po Warszawie, która zaraziła mnie swoją miłością do tego miasta. Choć historia Warszawy i ludzi, którzy tu mieszkali, tworzyli i działali, wydawała mi się tak obszerna, że po prostu niemożliwa do ogarnięcia, powoli zaczęłam się jej uczyć. Zaczęłam wędrować ulicami, po których pędziłam przez ostatnie lata, i patrzeć na wszystko inaczej, bardziej świadomie. Spojrzałam na Warszawę zupełnie innymi oczami. 
   Uwielbiam stare zdjęcia. Dzięki nim przestrzeń wokól mnie nabiera kontekstu, którego brak, kiedy nie ma wiedzy. Bo w przypadku wielu polskich miast, a szczególnie Warszawy, wiedza i kontekst są konieczne do tego, by miasto naprawdę poznać.
   W weekend zadebiutowałam w zupełnie nowej roli – przewodnika po Warszawie. Opowiadać warszawiakom o Warszawie? Jeszcze niedawno wydawało mi się to zupełnie niemożliwe. Ale lubię wyzwania i pokonywanie własnych strachów. Choć miałam sporą tremę, postanowiłam zmierzyć się z tym zadaniem. A że muzyka wypełnia dużą część mojego życia, postanowiłam sięgnąć do muzycznej historii Warszawy. 
   Spotkaliśmy się pod żółtym parasolem organizatora spaceru, firmy przewodnickiej Break in Warsaw, przed budynkiem Filharmonii Narodowej. To miejsce tętni w tej chwili życiem, energią, czuje się oczekiwanie, napięcie i niepokój – kto okaże się najlepszy w tej sportowej rywalizacji na najlepszego chopinistę? Trwa Międzynarodowy Konkurs Chopinowski. W Warszawie goszczą najlepsi pianiści, ci uznani – w jury i ci aspirujący – na scenie. Dlatego uznałam, że dobrze zacząć od przypomnienia sobie historii konkursu i historii Filharmonii.

     Ale Warszawa muzyczna to nie tylko filharmonia. Wybraliśmy się, tylko w wyobraźni, niestety, do Morskiego Oka, nazywanego Casino de Paris przedwojennej stolicy, i do Adrii, gdzie, jak głosi jedna z legend, Wieniawa Długoszowski wjeżdżał na koniu, a przygrywała mu orkiestra Jerzego Petersburskiego.

   Spacerowaliśmy Mazowiecką, gdzie mieszkali Stanisław Moniuszko i Jerzy Żurawlew…

  …a na placu Małachowskiego koncertował młody Chopin. 
   
   Spacer był przyjazny czworonogom. Malina nie wygląda, co prawda, na zainteresowaną, ale cały spacer okazywała przykładną cierpliwość.

   Muzyczna Warszawa to niesłychanie obszerny temat. Nie udało się go wyczerpać w czasie jednego spotkania, zwłaszcza, że pogoda zrobiła się arktyczna. Niebawem zatem kolejny spacer i odkrywanie muzycznych tajemnic miasta.

2 komentarze

  1. Jak wspominałam w czasie spaceru, którego byłam uczestniczką, Warszawy nie lubię. Choć tu się urodziłam i wychowałam, tu się urodzili moi rodzice, a ja sama przeżyłam w tym mieście ponad 68 lat. Tu jest moje dzieciństwo, szkoła, praca, życie, wszystko.
    Zakochana jestem w Pani – Pani Izo, rodzinnych stronach. Uwielbiam Trójmiasto, no i morze, którego widok zawsze koił moją duszę, czasem wypełniał optymizmem ale i nostalgią. Tam zawsze najlepiej odpoczywałam i gdy wracałam do domu, zawsze wylewałam morze łez. Z żalu, że wracam do Warszawy.
    Mam nadzieję, że dzięki Pani interesującym opowieściom polubię to miasto. Przestanę zauważać ten zgiełk, pęd, pośpiech, korki, agresję ludzi mijanych na chodnikach i ulicach. Bo cofnę się do czasów kiedy Warszawa była inna. Taka jaka jawiła mi się z opowieści moich rodziców, którzy zawsze mi o Warszawie opowiadali z zachwytem i miłością. Mimo, że nie zawsze żyło im się lekko. Mimo, że zastała ich tu wojna i w końcu musieli uciekać. Ale kochali Warszawę i gdy tylko to było możliwe, w 1945 roku wrócili. Chciałabym i ja myśleć o Warszawie tak jak oni. Może tak się stanie dzięki Pani?
    Chcę także pogratulować Pani bardzo udanego debiutu w roli przewodnika.

  2. Pani Iwono, przede wszystkim bardzo się cieszę, że Pani przyszła i miałyśmy okazję się poznać nie tylko wirtualnie 🙂 Stoi zatem przede mną zadanie, by warszawiankę przekonać do Warszawy 😉 Mam nadzieję, że będzie Pani na kolejnym spacerze – druga część prawdopodobnie 16, 17 listopada. Pozdrawiamy serdecznie razem z Racuchem!

Skomentuj Iwona Michalczyk Cancel

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *